niedziela, 22 listopada 2009

I wiesz, że dorosłeś, bo teraz twoja kolej mówić, że będzie dobrze

"Mimo, że mamy tak blisko do słońca
w długim okresie wszystko zmierza do końca.
N-ty pogromca wczoraj, ofiara jutra
znajdzie nasze radości by zaraz je ukraść.
Los nam utka na smutkach intrygę,
zapomnimy jak czuć, wierzyć w co niemożliwe.
Setka igieł wbita w motyle marzeń
zemle w pyle wydarzeń miłość na byle frazes.
Świat nam pokaże, czas nauczy nas roli.
Życie to umieranie, biegnie powoli.
Gdy boli tłumimy myśli by zmylić pościg,
zabić poczucie pustki i bezradności.
Bezbronni wobec podłości świata
my gubimy resztki miłości wśród matactw.
A ta strata decyduje o przegranej
i giniemy zaplątani w zamęt"

Duże Pe - Seconds

Przez ostatni ponad tydzień kładłem się między piątą a siódmą rano. Chore, wiem.
Giovanni wyciągał mnie dziś wieczorem do pubu, Maximus do kina. Postanowiłem jednak, że najwyższy czas dać organizmowi trochę wytchnąć, i nastawić biologiczny zegar na właściwe tory.
Jakoś po trzeciej skończyłem czytać książkę i położyłem się spać, więc jak na mnie to przyzwoicie bardzo. Nawet pochwalę się, że na tę chwilę nie mam trudności z zasypianiem. No ale jakiś strasznie dziwny sen miałem, z którego nic nie pamiętam (może i lepiej) i obudziłem się.
W każdym razie skoro już się stało, wstałem bo "przepraszam, że tak prosto z mostu, to nieeleganckie - chciało mi się lać po prostu". A potem usiadłem se tak, ot tak se, obczaić wyniki NHL, którego nota bene ostatnio nie stawiam, bo ładne szopki tam odstawiają. I pomyślałem:
Jebne posta!
Jebłem...
A wcześniej jebłem herbe, bo tylko to na mnie działa jeszcze w jakiś sposób napędzająco.
Do czego zmierzam? Do niczego, tak se piszę, co wymyśli głowa. A może ręce są szybsze od głowy? Pewne jest tylko że jest tuż po szóstej i prawie nic nie widzę na oczy, bo jestem półprzytomny.
Generalnie nie jest dobrze. Choć z drugiej strony... lepiej póki co nie będzie.
"Bitu pętla się pętli, jak świstaka dzień, czas pędzi jak nunczaka cień"
vanitas vanitatum et omnia vanitas

"Znasz ziomków, których tłamsi nowo narodzony syn?
Zmusili się, by dla rodziny i dla żony żyć.
Znasz ludzi, którzy robią coś, choć nie chcą w chuj?
Pewnie tak, bo każdy wie - to jest konieczność tu.
Polska to getto głów, gdzie możesz w techno klub
wbić się i zapomnieć po pigule; gdzie sto snów
nie spełniło się, w kolejce następne sto
czeka na rozczarowanie, połóż na serce dłoń.
Zobacz, żyjesz! Żyjesz, bo bije mięsień, choć
to życie nie jest kurwa wielkim szczęściem, co?
Ale nie obwiniaj się, to nie ty skurwiłeś je.
Jak nie wierzysz spytaj ziomków jakich ich tydzień jest.
Na bank taki jak twój, taki jak tydzień wcześniej,
bo wyjątkowe epizody mamy częściej we śnie.
Bo mało kto ma odwagę wysrać się na wszystko co ma,
raczej starcza jej tylko, żeby wyjść na browar,
opierdolić Chrystusa, powiedzieć prawdę na głos
a rano znowu się zmuszać, i świrować poprawność.
Ja nie znam na skróty dróg, nie powiem ci "rzucić w chuj",
czy lepiej uśpić wkurw, iść się upić znów.
Sam obczaić musisz tu, czy to jest głupi ruch,
czy może czujesz, że chcesz wyjść z tej skorupy już"

Smarki - Masz prawo (remix)

Dopiero ledwo się niedziela zaczęła a ja już wiem, jak wyglądać będzie mój najbliższy tydzień. Jak każdy... Wstanę w poniedziałek przed siódmą (o ile w ogóle się położę, po walce z reduktorem), wrócę cholernie późno. Wtorek przepieprzę w jakiś beznadziejnie głupi sposób w domu. Środa - zajęcia do południa, potem pewnie patrz wtorek. Czwartek jak poniedziałek, a piątek-niedziela znów się zleje w jedno gówno.
Miałem dziś na wieczór 3 kupony. Oczywiście jak na początku patrzyłem, to wszystko było cacy, a koniec końców okazało się, że na każdym nie weszło po jednym spotkaniu. Ostatnim. No jaki niefart...
*siarczyście zaklął*
Ani szczęścia w hazardzie, ani w miłości (...), ani w żadnej innej pieprzonej dziedzinie życia.
Weźmy Shoguna i jego emo-opisy i teksty, że nic mu nie wychodzi i nie chce mu się żyć. No bo jeśli takie podejście ma dwudziestoparoletni koleś, no to można tylko rzec wyszukane "ja pierdolę". Mówię mu, żeby się nie łamał, że przecież wszystko będzie ok. I jestem takim pieprzonym hipokrytą, bo jak go słucham, to sobie myślę "kurwa, mam podobnie".
I wiem, że ok nie będzie.
A on przynajmniej znalazł tę swoją drugą połówkę. Chociaż taki związek na 500 km to też...
Nawet Giovanni ostatnio coś taki przytłumiony chodził. No ale on tak jak ja, napisze se na blogu jak się wnerwi parę dosadnych zdań, ale nikomu się nie zwierzy, najwyżej coś napomsknie po pijaku. A wiem po sobie, że czasem aż chce się wyć.
Za Grammatikiem "Pośród zwyczajnych chwil budzić się rano ze spokojem, zwykłe marzenie moje"

"Wielu ludzi ma marzenia, i ja też należę do nich.
Chociaż różnią się od innych, to ich zawsze będę bronił
bo są tylko moje, i to ja jestem ich autorem,
kreatorem wszystkich marzeń, które są tylko moje.
(...) będą żywe w nas, będą lśnić przez cały czas,
na tle wszystkich tych wydarzeń,
bo czym byłby świat bez marzeń?"

Fenomen - Marzenia

"Mam marzenie, i doskonale wiem, co z nim robić,
systematycznie rzucam sobie kłody pod nogi,
i z radością odwlekam realizacji termin.
W końcu o czym miałbym marzyć, gdybym kiedyś je spełnił?
Jakby tego wszystkiego było mało,
ja z tym marzeniem prowadzę pewien dialog.
Ba, dyskusję całą, nie żadne pogaduszki drobne,
bo trzeba wiedzieć, że to bydlę jest rozmowne.
Mówi "Proszę ja ciebie, wyluzuj przede wszystkim,
zamiast próbować mnie tu urzeczywistnić,
proszę ciebie, wiem co knujesz, doniosły mi ziomy.
Chcesz mnie spełnić? To fatalny, proszę ciebie, pomysł.
(...) Tak ceniłem cię za zdrowy rozsądek
kiedyś, a tu takie pomysły niemądre.
Żeby spełniać mnie, gdy ja mam jeszcze szansę na rozwój?
Pozwól, że to nazwę - to jest najzwyklejszy rozbój.
Ja jestem jeszcze nazbyt mgliste,
więc zamiast spełniać mnie,
naucz się cieszyć moim towarzystwem,
proszę ciebie"
po czym obrażone trzaska drzwiami odchodząc w nicość
a ja zostaję sam i zasadniczo
coraz częściej myślę: popatrz,
biegniemy za szczęściem, choć nie możemy go dopaść,
wciąż ucieka nam, bo nie znamy prawdy o nim.
Po co łapać króliczka, skoro tak przyjemnie się go goni?
Widzę biegnący tłum, mało tego, sam w nim biegnę.
Obraliśmy cel, ale w gruncie rzeczy niepotrzebnie.
Wprawdzie biegniemy za szczęściem, lecz to mało ważny szczegół
w społeczeństwie, które szczęście znajduje w biegu.
(...) Rzeczą dobrą jest umieć zwolnić,
światopogląd bez znaczenia, wszyscy są zdolni
by u szczytu będąc, wrócić na sam dół,
choć dobry Pan Bóg nie czytuje preambuł.
Oto polski sposób jak oszukać ten świat:
osiągnąć szczęście w drodze do szczęścia,
i nikt za szczęściem nie będzie musiał biec za szybko,
mając już jedno szczęście... choćby było szczęścia szczyptą.
Mamy marzenia, zresztą każde z nich tętni,
lecz zamiast je spełniać uprawiamy z nimi pogawędki.
To nic, że ominiemy każdy w szczęściu azyl
- przynajmniej wiemy, jak pięknie jest marzyć!"

Łona - Nie gadaj tyle

Ale jednak jest motywacja!
Skończyć (a najpierw zacząć) Konstrukcję i Eksploatację Maszyn (na katedrze PKM! ^_^ ), specjalność - Wehikuły Czasu
Cofnąć się lat parę (a przynajmniej parę miesięcy) i ponaprawiać/ pozmieniać co się da. Talalala!
Idę spać! :D

"Wehikuł czasu - to byłby cud!
Mam jeszcze wiarę, odmieni się los,
znów kwiatek do lufy wetknie im ktoś"

Dżem - Wehikuł czasu

2 komentarze:

  1. dementuje, nie chodze przymulony:)
    gio

    OdpowiedzUsuń
  2. dodam post scriptumem, a co
    seconds jest mega

    OdpowiedzUsuń