wtorek, 5 maja 2009

Jak Hiddink mieć swój własny świat. I osiągi.

Do końca sezonu zostało jeszcze ładnych parę kolejek a w najsilniejszych ligach już pozamiatane.
Interowi i Barcelonie tylko inwazja wikingów może odebrać mistrzostwa.
W nieco tylko mniej pewnej sytuacji są Manchester i Porto. Alkmaar już oficjalnie jest mistrzem Holandii.
Walka do końca będzie trwała co prawda w Niemczech, Francji, Belgii, Szkocji czy też Polsce, ale... kogo obchodzą te ligi? ;)
Tak więc jedyną szansą na emocje pozostaje Liga Mistrzów. Trzeci raz z rzędu 3 angielskie zespoły. Oby wygrał ten nieangielski. Jak dwa lata temu Milan.

A tymże nieangielskim klubem w tym sezonie jest (jak i w poprzednim zresztą) Barcelona.
I choć osobiście wybitnie nie lubię zarozumiałych Eto i Henry'ego, nie sposób nie być pod wrażeniem techniki jaką dysponuje każdy piłkarz tej ekipy (no, może prócz Gudjonsena) i, co ważniejsze, jak ją ci gracze wykorzystują. Sto podań wymienionych w ciągu minuty na dwóch metrach kwadratowych przy pięciu przeciwnikach? Proszę bardzo, tak gra Blaugrana (tylko nieco przerysowane ^^)
Kto oglądał sobotnie Gran Derbi, ten przyzna mi rację. Barca, mimo, że przegrywała już po paru minutach, ostatecznie zmiażdżyła Galacticos. W okrutnym, acz pięknym stylu. A gdyby Messi był jeszcze skuteczniejszy, to ósemka z tyłu byłaby madryckim minimum. No ale wtedy nawet Bóg musiałby powiedzieć "Lionel jest przepakowany".
Piękny obrazek z tego meczu - dwaj wielcy piłkarze, ikony swoich drużyn, oddani jednemu klubowi. Rzadkość heutzutage:
Do LM wracając - marzy mi się finał Barcelona - Arsenal, ale szanse na to są małe jak Liechtenstein. Manchester po wygranej w pierwszym meczu raczej może spać spokojnie. A Barcelona by móc wziąć rewanż na Czerwonych Diabłach za rok poprzedni, musi najpierw uporać się z Chelsea. A konkretniej z Hiddinkiem. Przed pierwszym meczem trener Niebieskich powiedział (wypowiedź arogancka a la Mourinho), że rozegrał już to spotkanie w głowie i dwa razy wygrał. Najwyraźniej oszukiwał, bo na boisku był remis, ale dobrze mieć swój świat - fantazja to wspaniała rzecz.
Chelsea nie wygrała,ale osiągnęła na Camp Nou dość korzystny wynik. Gdyby zagrała otwartą piłkę, mogłaby skończyć jak Real. Hiddink jednak ustawił swoich jedenastu graczy na własnej połowie, większości przy tym zakazując jej opuszczać, przez co mecz był dość nudnawy, ale Holender swój cel osiągnął. Wszyscy mówią, że jutro będzie musiał zagrać odważniej, ja mam co do tego pewne obawy, ale zobaczymy.
Visca el Barca!

Przy okazji Barcelona to chyba rzeczywiście nie tylko niezwykły klub, ale i miasto z duszą. Czy to oglądam film, czy czytam książkę, gdzie fabuła dzieje się w stolicy Katalonii, miasto ucieka z tła i staje się jednym z bohaterów. Pierwszego planu dodajmy.
Więc niech jutro Messi będzie Gaudim murawy!

2 komentarze:

  1. taa, Gaudi... dziś Leo był co najwyżej jakimś podwórkowym murarzem.
    Barca zagrała słabo, bez pomysłu, dała się kompletnie zneutralizować. A najmniej widoczny był Iniesta. I przepowiedziałem w przerwie, że jeśli ktoś strzeli gola to on :)
    Chelsea była lepsza... ale to futbol, tu sprawiedliwości ni ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze byly wloskie teamy.

    OdpowiedzUsuń