piątek, 5 czerwca 2009

Bezsen(s)

"Tętno miasta biło nieco wolniej,
nieco częściej było cicho, spokojnie.
Kiedy to pojmiesz zrozumiesz w lot co
sprawia, że w tłumie czuję się obco
i toczę conocną walkę z myślami,
zanim odbity przez kalkę ze snami,
z powiekami na zapałki,
stanę na nowo do walki."

Duże Pe - Cut-A-Strofa

Klątwa powraca... dziś położyłem się o w miarę przyzwoitej porze (jakoś przed trzecią) a udało mi się zasnąć dopiero przed piątą. I wszystko byłoby spoko, gdyby nie brutalne przebudzenie o siódmej - jak u Laika: "podłość - wszędzie budzik, jęknąć, wstać, połknąć". Pocieszam się nieco tym, że już tylko jakieś 8 kolokwiów, 5 projektów (w tym dwa w skali maxi), 4 egzaminy i mam wakacje... to znaczy praktyki...
No ale póki co rzeczywiście wygląda to jak w tym smutnym żarcie:







Za to (zręcznie zmieniając temat) niesamowitego obrotu wydarzeń nabiera finałowa rywalizacja o Puchar Stanleya. Skrzydła wygrały u siebie oba mecze po 3:1, zaś w Pittsburghu Pingwiny wzięły udany rewanż wygrywając dwukrotnie po 4:2. Oba zespoły do zdobycia tytułu potrzebują jeszcze dwóch zwycięstw, a najbliższe dwa mecze rozgrywane będą w Detroit. Zapowiada się ultraciekawie.

2 komentarze:

  1. zapowiadało się ultraciekawie, moje pytanie brzmi co jest ultraciekawego w przejebaniu kasy?
    Facet od technologii maszyn o ciebie pytał. I to było coś w stylu "gdzie jest ten koleś, którego miałem skreślić?"

    OdpowiedzUsuń
  2. "szukaj mnie na projektach"
    dziś faktycznie zachował się jakby mnie skreślił - ale z uśmiechem na ustach!
    Ale nie z nami te numery ;]

    ciągle nie mam 3 kół, 3 projektów (1 w skali maxi) i... 4 egzaminów. Ale czuję luz jak nigdy :)

    a co do finału - pingwiny wygrały. To prawie tak głupie jak wczorajsze zwycięstwo USA z ESP. To było zaprzeczenie wszelkich statystyk... tak ważnych w sporcie ;]
    A mecz był nudny (okiem laika), wytrzymałem 2 tercje tylko. Po części przez wkurzenie na nietrafiony typ... po części na sprzęgło. Dobrze że to za mną.

    OdpowiedzUsuń